Mioklonie - nerwica, czy coś innego?

napisał/a: illa 2010-04-15 11:57
Witam serdecznie.

Mam spory problem z miokloniami, szczególnie przysennymi, będę wdzięczna jeśli ktoś coś mi podpowie, zasugeruje... Muszę jednak opisać od początku swoją historię.

Mam 24 lata. Od dziecka jestem bardzo nerwową, stresującą się osobą. Nervosolek zawsze doraźnie pomagał. W wieku 11 lat zachorowałam na serduszko, okazało się, że mam dodatkową drogę przewodzenia (zespół WPW) i zaczęłam dostawać częstoskurcze. To mnie dobiło. Z radosnego dziecka stałam się ponurą panikarą. Jestem hipochondryczką, co szczególnie nasiliło się w ciągu ostatnich kilku lat i od tej hipochondrii zaczyna się moja historia...

Dwa miesiące temu zaczęłam nadmiernie interesować się rytmem mojego serduszka, zaczęłam wmawiać sobie migotanie przedsionków i tak przez kilka dni chodziłam i się tą myślą nakręcałam. Zmierzyłam ciśnienie, żeby sprawdzić puls i zaskoczenie: 140/105, tętno 120. Z minuty na minutę nakręcałam się bardziej. Pojechałam na pogotowie: ekg w porządku, lekarz stwierdził, że jestem roztrzęsiona i powinnam udać się na psychoterapię, dostałam hydroxyzynę jednorazowo. Wróciłam do domu. Pamiętam tę noc, że jak zasypiałam to kilka razy podskoczyłam, typowy zryw przysenny, nie zmartwiłam się, tylko pomyślałam: "oho, widać, że jestem zdenerwowana". Następnego dnia ciśnienie się utrzymywało, a ja zaczęłam nakręcać się jeszcze mocniej do tego stopnia, że następnej nocy wybudził mnie częstoskurcz. Choć choruję 13 lat nigdy nie dostałam częstoskurczu śpiąc, sen był moim ukojeniem, wyciszeniem. Przeraziłam się i pomyślałam sobie, że będę bała się chodzić spać teraz. I tak się stało... Od tamtej pory każda próba zaśnięcia kończy się zrywem mięśniowym: albo jednorazowo podskoczy ręka, albo noga, albo głowa się ruszy, albo tułów, albo cała ja podskoczę. Zawsze w momencie, gdy zapadam w sen, zawsze gdy oczy mam otwarte i nagle same opadają by zapaść w sen jest zryw.... Przez tydzień brałam kalms, twierdząc, że to nerwica i istotnie po tygodniu ciśnienie spadło, tętno też. Zrywy były nadal. Dodatkowo idąc tropem mojej hipochondrii nakręciłam się tak, że zrywy zaczęły pojawiać się w dzień: albo ramię drgnęło, albo głowa najczęściej tak lekko, niewidocznie tikała, albo mięsień łydki zadrżał. Udałam się do neurologa, profesora, zrobił te wszystkie badania na miejscu i wszystko ok. Powiedział, że istnieje coś takiego jak padaczka miokloniczna, ale bardzo mało prawdopodobne, abym ją miała, stwierdził nerwicę i polecił psychoterapię. Dostałam Xanax 2x0,25 mg. Pomogło, na tabletce te zrywy ustępowały (bo on działa przeciwdrgawkowo). Udałam się do psychiatry, który stwierdził, że to nerwica ruchowa, że absolutnie mam sobie nie nabijać głowy innymi chorobami. Xanax odstawił, ze względu na szkodliwość i możliwość uzależnienia i przepisał antydepresant Coaxil i Hydroxyzyna na noc. Po odstawieniu Xanaxu zrywy wróciły, są bardzo uciążliwe, czasem nim zasnę to zerwię mnie nawet ok. 30-40 razy, ale jak już zasnę to śpię mocno i charakterystyczne jest, że codziennie o 7.00 budzę się by wziąć lek nasercowy, wybudzę się na minutę i jestem tak zaspana, że zasypiam, bez ani jednego drgnięcia. Nie wiem co o tym myśleć, czasem myślę, że to nerwica, że pewnie jakiś podświadomy lęk sobie wbiłam i to on mnie tak wybudza drgnięciem (jest to zawsze pojedynczy impuls, w roznych czesciach ciała), innym razem nakręcam się, że to jakieś mioklonie korowe, rdzeniowe lub coś innego i panicznie się boję. Coaxil brałam 1,5 miesiąca. Efekt jest taki, że zrywy w dzień pojawiają się rzadko, a głowa już prawie nie tika, ciągle tylko w nocy się pojawiają. Czasem potrafię nie być zestresowana, zasnąć np. oglądając film i wtedy też mnie zrywa. Zmieniłam psychiatrę, naopowiadałam, że czuję się względnie dobrze i że mam tylko te zrywy. Dostałam Cypil, na noc Afobam (który znów zrywy zmniejsza, lecz co z tego jak go odstawię i wrócą) i powiedziała, że jak za 2 tygodnie nie przejdzie to do szpitala na badania neurologiczne. Myślałam, że jestem spokojna, ale tą wiadomością mnie tak zdołowała, że wrócił lęk, ciśnienie się podniosło i ogólnie jestem przerażona, więc nerwicę też mam :( Tylko pytanie, czy te zrywy też są od nerwicy? Czy coś innego? Może ktoś ma podobne doświadczenia... Dodam, że czasem potrafi mi się "włączyć" pulsujący nerw (tik) na powiece lub na nosie i czasem czuję takie zapulsowania nerwów w różnych częściach ciała, głównie w udach. Od 2 miesięcy zażywam magnez. Rok temu miałam robione RM na kręgosłup, który wykazał niewielką przepuklinę (leczyłam się rehabilitacyjnie, obecnie nic nie boli) i tam było napisane, że rdzeń kręgowy normosygnałowy, czyli chyba w porządku wszystko.
Ufff, przepraszam za rozpisanie i bardzo proszę o pomoc....
napisał/a: katris3 2010-06-11 11:10
Hej, walczę z nerwicą od 4 lat, takie zrywy to u mnie norma podczas nasilnienia objawów nerwicy, dla mnie to ty te wszystkie leki bierzesz po prostu za krótko, ledwie coś się uspokoi a już odstawiasz leki i to błąd, trzeba dać się wyciszyć organizmowi na dłużej. Też brałam Coaxil, ale dopiero po 3 mscach. były bardzo wyraźne efekty, plus inne leki, leki brałam 2 lata, potem spokój i po 2 znowu nawrót, ale juz z innymi objawami i właśnie te zrywy - jak nazywasz, szalejące tętno i serce.
Pozdrwaiam