Napady lękowe, nerwica, depresja

napisał/a: wariatka3661 2009-03-13 14:26
W sumie jestem tu pierwszy raz:)
Mój problem zaczął się jakieś 2 miesiące temu...masakra...mam napady lękowe,do tego nerwie i popadam w depresje, bo mnie to męczy jak cholera... Ciagle myślę,że zejdę... Mam bóle w klatce piersiowej, takie jakby mi ktoś ją ściskał, najchętniej to bym nie wstawała z łóżka, w gardle ścisk jakby mnie ktoś dusił, samopoczucie do bani, myslec mi sie nie chce, coś mnie zaboli myślę,że to już mój koniec...serce mi bije powoli, wydaje mi się,że zaraz przestanie bić...dochodzą jeszcze duszności...masakra... w ogóle przerasta mnie to i nie mam ochoty na nic, wszystko mnie denerwuje, w nocy się budze i potem ciężko mi zasnąć... Robiłam badania krwi-oki, na cholesterol-oki, ekg ze 4 razy- wporzo, prześwietlenie płuc-też oki, nawet na tarczyce badania-również dobre... Byłam u psychiatry, mam napady lekowe.... leczę się tabletami,ale efektu nie ma, niby ma być po 2 tyg, zobaczymy... To co się dzieje w mojej głowie to kosmos...
napisał/a: ania 32 2009-03-13 16:58
witaj kochana i prosze zmien ten smutny nik:) dwa miesiace w nerwicy to naprawde bardzo malutko, wszystkie objawy jakie masz sa mi doskonale znane i sa efektem nerwicy, na dzialanie lekow musisz poczekac ale niestety bez psychoterapi ani rusz kochana, leki tylko maskuja problem a psychoterapa to rozwiazuje. wychodzisz z domku sama? pracujesz? chodzisz na zakupy? napisz cos wiecej!!!! pozdrawiam ania
napisał/a: wariatka3661 2009-03-13 17:13
więc tak nie pracuje, opiekuje się 17 miesięcznym synkiem,jestem samotna mamą,mam 22 lata... a na czy polega psychoterapia? aniu 32 jakie Ty leki brałaś? pozdrawiam...
napisał/a: Passiflora 2009-03-13 22:12
Witaj dziewczyno (co za nick!)
Poczytaj sobie nasze forum i nie zamartwiaj się, masz szansę - szybko zaczełaś leczenie.
Psychoterapia przy nerwicy to podstawa. Na moim przykładzie: chodziłam na terapię 1xtyg przez pół roku, teraz mam 1xmies, nie brałam i nie biorę leków, wspomagałam się homeopatią, w razie napadów lęku panicznego kilka razy wzięłam pół Afobamu.
Miałam niezłe jazdy, bałam się wyjść z domu, być w domu, wejść do wanny, bałam się, że umieram, duszności miałam takie, że byłam pewna, że nie wezmę następnego oddechu, co się działo w mojej głowie to horror.
Teraz panuję nad objawami, nie miewam napadów lęku, jest o wiele lepiej. Wszystko to osiągnęłam dzięki psychoterapii i pracy nad sobą.
Pozdrawiam
napisał/a: ania 32 2009-03-14 08:29
tak biore leki lexotan i annafranil, po psychoterapi mialam przerwe rok bez nerwicy, potem rozwod i wszystko wrocilo ze zdwojona sila, objawy takie same jak twoje kochana, tez jestem samotna mama wiec rozumiem cie doskoale!!!! tez pewno mieszkasz z rodzicami wiec wiem jak to jest:"((( psychoterapie polecam, poznasz przyczyne nerwicy, nauczysz sie rozwiazac problem, i walczyc o zycie takie jak naprawde chcesz prowadzic a teraz napewno tak nie jest, a masz problemy z wychodzeniem z domku? zapisz sie na psychoterapie i walcz o siebie kochana bo jestes młoda i cale zycie przed toba!!!! pozdrawiam i sciskam serdecznie, pisz tu do mnie :)))) razem łatwiej!!!!!
napisał/a: wariatka3661 2009-03-14 11:33
dzięki aniu...dużo mi to nawet daje te pisanie o swoich problemach... fajnie też, że mnie odpisujesz...:)
przykro mi z powodu rozwodu, ale pewnie nie był Ciebie wart...
ja biore znacznie inne leki niż Ty,jesli chodzi o wychodzenie to szczerze mówiąc nie mam ochoty nigdzie wychodzic, wyjdę jedynie z synkiem na spacer...ale żeby gdzieś jechać to nie mam chęci w ogóle...:( wkurza mnie ten ból w klatce piersiowej,wydaje mi się że zaraz zawału dostane,choć serce mam zdrowe...masakra to wszystko jest...współczuje Tobie jak i wszystkim którzy też to mają...cio za chorubsko przeklęte...
pozdrawiam Cię cieplutko:)
napisał/a: Jaga32 2009-03-14 21:47
Cześć dziewczyny. Piszę tutaj, bo nie mam komu się wypłakać. W lipcu 2008 przestałam brać leki na depresję. To był rexetin, po którym czułam się świetnie. Ale niestety tak się złożyło, że kiedy skończyłam z tabletkami, zaczęły się problemy małżeńskie. Mąż wytrzymywał moje depresyjne stany...to że zaraz umrę (duszności, stany lękowe, płacz, otępienie czyli klasyka). Reszta rodziny nie widzi problemu, bo mamy przecież wspaniałego synka, dobrą pracę, wykształcenie, mieszkanie, wyjeżdżamy na wczasy za granicę. Ale problem tkwi w moim związku i nie potrafię sobie z tym poradzić. A jak o tym myślę, to dopada mnie stan lękowy i na nic nie mam siły. Nawet nie mam siły by pisać.
napisał/a: ania 32 2009-03-15 07:12
jaga 32 jak ja cie doskonale rozumiem kochana!!!! moja sytuacja identyczna!!! z tym ze jeszcze w malzenstwie rozpoczełam psychoterapie i wyszlo szydło z worka !!!! przyczyna mojej nerwicy jest min. maz!!!!!! wrocily leki, ataki i kiedy zrozumialam o co chodzi w moim małzenstwie maz znalazł sobie zdrowa pania!!!! przepłaciłam to zdrowiem, ale teraz wiem ze umie zyc bez niego, a i nerwica sie kiedys skonczy, a jest naprawde ciezko, bo mam synka 5 letniego, kochana zapisz sie na psychoterapie , warto!!!! pozdrawiam!!! pisz co u ciebie!!!
napisał/a: ursule 2009-03-15 17:49
Cześć ja pisałam na innym forum, ale portem przestałam, bo trochę mi się uspokoiło. A dzisiaj wróciło: boję się, a jeszcze bardziej to chyba mam depresję. mam wrażenie, że wszystko jest beznadziejne, a zwłaszcza moje życie. najchętniej siedziałabym i płakała. Mam takie skoki nastroju, że koszmar. Raz wszystko ok, a potem czarny dół. Już nie wiem co robić chyba pójdę do psychiatry.
napisał/a: wariatka3661 2009-03-15 18:48
hej ursule idź do psychiatry dobrze Ci to zrobi... wygląda na depresje... masakra,,,współczuje Ci...
napisał/a: ursule 2009-03-15 18:59
Wiesz, ja chyba wiem co jest przyczyną - mam za sobą złe dzieciństwo, a teraz zrozumiałam, że i w moim małżeństwie przestałam być szczęśliwa. Bo chyba byłam kiedyś. A może tylko się oszukiwałam? Już sama nie wiem. Wszystko się też zmienia w życiu... Więc może coś się wypaliło, skończyło? A przecież życie jest tylko jedno, warto powalczyć o szczęście, o to, żeby żyć tak jak się chce. Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji. Boję się zostać sama. Ale z drugiej strony żyć tak następnych ileś lat? Może spróbuję jeszcze coś wywalczyć w moim małżeństwie, ale czy mi się uda? Nic już nie wiem jestem zagubiona.
napisał/a: wariatka3661 2009-03-15 19:37
a czemu złe dzieciństwo, jeżli można wiedzieć?... Moje też nie było ciekawe, tata był alkoholikiem i ciągle jak przychodził pijany to krzyczał na mamę i ją szarpał, ale nie będe sie rozpisywać, wolę pamiętać dobre chwile z nim...
Jeżeli chodzi o Twoje małżeństwo to nie wiem, moje zdanie jest takie, jeżeli przestałaś kochać męża, nie jesteś już happy w tym związku i masz się męczyć to dla mnie taki związek nie miałby sensu...ale nie namawiam Cię,żebyś się rozwiodła jeżeli tego nie czujesz... ja bym tak zrobiła, bo poco miałabym się w tym nieszczęściu pogrązać, ale to ja jestem... a TY cio zrobisz to już twoja decyzja...
ja nie jestem mężatką, ale chciałabym być z mężczyzną którego kocham nad życie, ale nie mogliśmy być razem i ma już inna... mam dopiero 22 lata i mam synka i dla niego chce stworzyć rodzinę, chciałam z nim(nie jest ojcem dziecka)ale nie udało się, ponieważ jest rok starszy i nie umiał przeciwstawić się rodzine, która nie tolerowała tego,że spotyka się z paną z dzieckiem...roztanie z nim zabolało mnie bardziej niż jak ojciec synka nas zostawił jak byłam w ciąży... Nie jestem z nim już rok,ale dalej go kocham, spotykam się z nim jako kumple i to jest mój błąd, ale wtedy jestem przez chwile szczęśliwa...wiem głupota...jest teraz facet w moim życiu,kocha mnie mocnio,ale ja nie mogę go pokochać,już próbuje troszku i nic, spotykam się z nim bo jest dobtym człowiekiem,ale nie wiem czy długo dam rady, przykro będzie mi go zranić...ale narazie nie moge...
pozdrawiam... pisz śmiało...