Nerwica? Jak leczyć nerwicę?

napisał/a: maroussia 2008-03-18 13:55
Witam! Mój problem..jak wielu osób (dobrze, ze nie jest sie samym w ciezkich chwilach) polega na tym, ze podejrzewam u siebie nerwice. Niestsy jezszcze nie doszlam do psyhologa-zawsze po tym jak zle sie poczuje obiecuje sobie, ze pojde ale przekladam to- wiem, ze zle robie:( chce opisac swoj problem..jakies 2-3 lata temu zaczelanm sie dziwbnie czuc..czasem mialam wrazenie, ze wsyztsko wokol jest jak we snie...objawy minely az do dnia kiedy poczulam sie slabo...od tamtego czasu zle sie czulam..mialam problemy z wychodzeniem do sklepu...krecilo mi sie w glowie w duzych marketach...mialam mdlosci...boe glowy..drzenie rak..mrowienia itd itd..no i te ciagle mdlosci..to mnie tak bardzo meczylo....teraz jest juz ze mna dobrze..w tym sensie..objawy same ustapily...nei mam problemu z zakupami...moge normalnie funkcjonowac..pracuje...studiuje...jestem szcesliwa..mam wspanialego chlopaka..jestem zadowolona..jedank niektore objay pozostaly...nie zawsze ale czasem mam...przewaznie jak jestem w szkole (studiuje zaocznie) ...mdlosci-sa do wytrzymania---daje rade!----no i czasem zawroty i bole glowy..dodatkowo podejzewam u siebie (i nie wkrecam, tego sobie) i rowniez Pani Lekarz podejrzewa u mnie, ze moge byc meteopatka..i wlasnie jak na codzien daje sobie swietnie rade z "nerwica" to jak "zbliza" sie zla pogoda..albo jej zmiana zaczynam sie czuc zle...lekkie napeicie powoduje, ze mam lekkie "napady" np. spada cisnienie ja poczuje sie troszke gorzej i juz mysle, ze to dlatego, ze mam nerwice (oczywscie zaraz mi sie o niej przypomina) i rtobi mi sie zle...wszystko jest do wytrzymania ale na krotka mete...mnie to juz meczy jakis czas i mam dosc..bo ja na codzien czuje sie dobrze...ciesze sie z kadej chwili mojego zycia..mam swietne oceny na studiach...wspaniala rodzine...kochanych rodzicow...nie mam problemu natury finansowej...nie musze sie o nic martwic....to i tak gdzies w srodku mnie meczy ta glupia.....nerwica??? dodam, ze nie mam zadnych problemow ze snem..zasypianiem...nie mam stanow depresyjnych(chyba, ze mam ciezkie kobiece dni;>) jestem radosna...nie jestem wstydliwa;> nie mam problemu z zawieraniem znajomosci..wrecz zawsze i wszezdzie jestem dusza towarzystwa... bardzo prosze o rade..co mam robic...moje dolegliwsoci to: bole glowy (tym bardziej jak jest brzydka pogoda), zawroty glowy, czasem zmeczenie,mdlosci(szczegolnie w szkole:/) i...bardzo dziwne...w chwilach zdenerwowania mam uczucie dlawienia i dretwienia jezyka..i jescze cos z czym nie moge sobie dac rady..nie potraie jesc lub pic przy inncyh osobach..co mnie bardzo denerwuje bo uwielbialam zawsze jadac smakolyki w restauracji...po prostu czuje jakby dlawienie jak chce cos przelknac i tak sie zrazilam ze juz nawet nie prubuje:/ tak wiec w pracy w szkole nie jem bo po pierwsze nie chce a po drugie boje sie ze poczuje sie zle...--mdlosci:/ Da sie zwariowac! Chce od Was rady....czy z taka nerwica poradzi sobie psycholog czy lepiej psychiatra (lekarz mi powiedzial, ze psychiatra od razu da mi leki a ja ich nie chce...wiem ze sama dam sobie rade..bvez lekarstw!) pozdrawiam i czekam na odzew:)
napisał/a: monika255 2008-03-18 21:59
Cześć.
Ja opisałam swoją historię w "Witajcie", i chcę Ci tylko powiedzieć, że mamy podobne objawy.
Zwłaszcza jeśli chodzi o markety, drżenie rąk i mrowienie w kończynach.
Natomiast w liceum miałam takie cosik, że nie dałam rady czytać na głos przy klasie. O matko co ja wtedy przeżyłam.

Ja nie chcę iść do psychiatry bo nie chcę brać żadnych psychotropów. Wiem, że one tylko otępiają, w żaden sposób nie rozwiązują problemu.
Co mnie natomiast dziwi to fakt, że miałaś dobre dzieciństwo, że nie przeżyłaś żadnych traumatycznych wydarzeń.... Ja wiem, że moje problemy wynikają i zrodziły się w dzieciństwie. Uświadomiła mi to pani terapeutka do której chodziłam przed laty.
Pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: maroussia 2008-03-19 07:17
hmmm..no wlasnie podobne objawy...tylko, ze juz mi przeszlo to z tymi marketami..pociagami..autobusami..czasm tylko jadac np pociagiem czuje mdlosci;/ faktycznie mialam wspanaile dziecinstwo...mam wspaniala rodzine...moi rodzice pod zadnym wzgledem nie byli toksyczni...teraz tez wszystko jest w porzadku. Tamte dolegliwosci mi przeszly ale pozostal mi bol glowy, i mdlosci..szczegolnie wlasnie w szkole nie wiem dlaczego...no i nie moge nic zjesc przy innych...nie chce...boje sie, ze sie "przytkam"..przy najblizszych zachowuje sie normalnie..nie mam zadnych problemow..dreczy mnie bo nigdy nie bylam wstydliwa..zawsze dowartosciowana..zawsze mialam przyjaciol... Analizuje sobie cale moje zycie..i sie zastanwaiam co molgo byc nie tak:/ doszlam do wniosku, ze juz od dziecinstwa bylam bardzo wrazliwa...byc moze spowodowane jest to faktem, ze jak bylam malutka bylam w szpitalach i czesto chorowalam (dlatego tez boje sie ciemnosci)..pamietam, ze zawsze jak mialam gdzies jechac np wycieczka szkolna musialm 100 razy sie wysiusiac;) lub zawsze musialam byc "punktualna"..co zostalo mi do teraz...;) zdarzalo mi sie , ze w podstawowce wychodzilam do szkoly o 7:10 a mialam na 8 (szkola oddalona o 10 min;)) mamusia zawse tlumaczyla, ze nie musze tak wczesnie wychodzic, ze ,moge zostac w domu, wypic herbatke itd..ale ja swoje i mam to do teraz..do pracy mam 5 min a wychodze 30min wczesniej..z jednej strony jest to bardzo dobre...a z drugiej to objawy "nerwuska"..gdy sie zdenerwuje to wybucham placzem-- pozniej smieje sie sama z siebie jak to glupia jestem, po co mi to bylo ale swoje wyplacze i wykrzycze...choc nikt nigdy na mnie nie krzyczal;> Moje objawy zaczely sie pojawiac kiedy nadszedl okres mlodzienczego buntu...wiek 88-19 lat---- imprezy, balangi, alkohol, czasem inne uzywki, byc moze zylam za szybko, nie moge sobie tego tlumaczyc na swoj sposob bo jest to szukanie prawdy w czyms czego nie wiem do konca..ale podejrzewam, ze moje zachowanie (czesto poid wplywem innych) moglo sie przyczynic do tego...zbiezne emocje..rozne postepowanie..wychowana na wspaniala dziewczyne probowlam na sile byc kims innym...hmmm..ale w tym chyba raczej problem nie lezy bo wiem o tym a pomimo wszystko dalej cos jest nie tak.. Wiem jedno...mam dosc tych objawow..chce zyc normalnie i zyje normalnie tylko musze bardziej siebie kontrolowac...samej chyba nie idzie z tego wyjsc...dodtakowo naklada sie na to jezszcez moje samopoczucie w zla pogode:/ jak z rana swieci sloneczko to moge gory przewracac..mam wspanialy nastroj,,nawet jak czasem mam usicsk w glowie;) skacze..sprzta,m..ide na spacer..ech jest super..ale gdy pogoda zaczyna sie pieprzyc to ja razem z nia...jestem cholerna meteopatka i wiem o tym..wtedy zaczynam byc niespokojna i zla, ze zle sie czuje i tak w kolko...kiedy sie zdenerwuje to zaczynam miec objaw nerwicy..ale praktyznie w sytuajach kiedy musze siedziec i robic swoje- szkola, siedzenie i sluchanie (nie mam problemow z koncentracja) lecz pomimo wszystko zaczynam sie zle czuc...jak zbyt dlugo siedze w pracy i robie jedna czynnosc to tez jest prawdopodobienstwo, ze moge sie zle poczuc...ale do momentu kiedy moge juz spbie na luzie pogadac, rozluznic sie., posmiac..wszystko wraca do normy... Smieje sie bo zawsze mowie, ze kiedy sie zle czuje, ktos powiedzialby mi "dawaj, idziemy np na zakupy --kosmetyki, ciuchy;> to ide z marszu...i takie wzmocnienia sa dla mnie super..dlatego na codzien nie mam problemów z tym...tak organizuje soebi dzien, ze czuje sie dobrze..ale nie zawsze jest taka mozliwosc i kolejny raz powtorze-- szkola:/ nawet Ci, ktorym nic nie dolega nie potrafia wysiedziec od 8 do 19 a co dopiero ja:/ tak wiec wszystko kreci sie tak w kolko..a mnie to juz denerwuje.,.pojde do tego psychologa, tylko nie chce zeby mowil mi d czego mam dazyc bo tom juz wiem..chce do siebie wrocic..mam sprzezcne dazenia...tyle pomyslow na odzien..tyle chcei do wszystkiego...a organizm czasem odmawia...heh:/ ale pomimo wszystko..jestem szczesliwa...
napisał/a: bigda 2008-03-19 14:51
Witam,
pewnie warto sie na początek zastanowić, co to jest - czy na pewno nerwica, czy może zupełnie inny problem. Jeśli jednak faktycznie jakieś zaburzenie nerwicowe, no to trzeba się leczyć. Po pierwsze, nie taki psychiatra straszny, jak go malują. po drugie, leki, które przepisuje, też nie takie straszne - na pierwszy rzut w takich przypadkach dostaje się leki z grupy SSRI, które nie otępiają, nie uzależniają i nie mają tych wszystkich strasznych cech, o które się je posądza. Warto jednak pamiętać, że problemy nerwicowe bardzo często maja podłoże osobowościowe. Lęk, objawiający się np. pod postacią mrowienia, zawrotów głowy itp. często jest reakcja wyuczoną. Dlatego w większości przypadków (choć nie zawsze) podstawą leczenia zaburzeń nerwicowych powinna być psychoterapia.
Pozdrawiam
Bigda

PS poczytaj o nerwicach:
http://psychlab.pl/mod-htmlpages-display-pid-10.html
napisał/a: morbidmind 2010-05-24 13:17
Więcej o leczeniu nerwicy na stronie choroby-psychiczne.eu/leczenie-nerwicy zapraszam!
napisał/a: doma_1127 2010-06-05 12:14
Witam. Mam taki sam problem jak Maroussia. Zawroty głowy, mdłości, mrowienie....ale najgorsze jest to że czuje jakbym za chwile miała zemdleć(nawet podczas snu mam takie uczucie- np. jak mi sie coś złego przyśni). Czuje się strasznie osłabiona. Brzydka pogoda ma na mnie zły wpływ. Mam czasami jakieś takie dziwne "mroczki" przed oczami. W przeciwieństwie do Maroussi jestem młodsza. Mam 15 lat, pierwsze objawy nerwic pojawiły się w tamtym roku. To "dziadostwo" wraca pod koniec roku szkolnego, tak mniej więcej w kwietniu, maju. Męczy mnie to strasznie. Ograniczam spotykanie się z przyjaciółkami, w hipermarkecie nie byłam już ponad rok, a chciałabym pójść na zakupy z kumpelami. Nie jeżdżę na wycieczki szkolne. Teraz nawet nie mogę wysiedzieć do końca dnia w szkole. wytrzymuje 3-4 godziny i muszę się zwalniać. Lubię chodzić do szkoły, dobrze się uczę, gdyby nie te "cholerstwo" miałabym czerwony pasek na świadectwie. Nie wiem jak mam się pozbyć tego, najgorsze są te zawroty głowy i uczucie że zaraz zemdleję. W tamtym roku chodziłam do pani psycholog, ale ona mówiła tylko że trzeba stawić czoło swoim lękom. Byłam u pani neurolog, przepisała mi propranolol i takie zielone tabletki antydepresyjne(nie pamiętam nazwy). Nie wiele mi to pomagało. Objawy się nasilały. Tylko serce mi tak szybko już nie biło. Nie wiem co mam zrobić. Pomóżcie mi. Chciałabym znowu normalnie funkcjonować, bez obawy ze zasłabnę.
napisał/a: flamaster(ka) 2010-06-06 20:22
hej doma_1127 znam to bo juz to przerabialam i uwierz mi ze nie zemdlejesz i nic ci zlego sie nie stanie a jeli czujesz cos podobnego to mi zawsze pomagalo 1) pozytywne mylenie - powatrzalam sobie 'czuje sie dobrze, wszystko wporzadku....' 2) glebokie oddechy duzo i dlugo to pomaga w 100% a poza tym terapia.
Twoja pani psychologa ma racje, to jest spowodowane lekami i musisz sie zastanowic co je powoduje... ale czy sama do tego dojdziesz to nie wiem... bo ja tez sie zastanawilam sama a na terapi okazalo sie cos innego, cos glebszego. warto wiec chodzic na terapie i nie trzeba wcale za nia placic, ja chodze rok i ani zlotowki nie wydalam.
no i oczywicie relax relax relax luchaj duzo muzyki relakcacyjnej, jakies cwiczenia rob, wszystko to co odpreza i uwalnia zgromadzona energie :) powodzenia